kowski — biednym, dlaczego? Ty masz frak, ja surdut trochę zmięty, ale okrywa mój grzbiet tak samo, jak twoje fraczydło, piszesz sztuki, nowele, powieści, mieszasz nas wszystkich z błotem, począwszy od tego biednego Comte’a, a skończywszy na mnie, prochu, pyłku wobec wszechświata, idyocie o mózgu przekrwionym, który z mózgu tego wyrzucił wam w chwili halucynacyj kilka genialnych myśli!... Nazywasz mnie dekadentem, bo zgrzytem kończę każdą zaczętą myśl, każde wrażenie, ale i ty jesteś dekadentem i ty zgrzytem nie kończysz ale zaczynasz myśl każdą... I ty, jak ja, w nic nie wierzysz, tylko widzisz, iż to udawanie naiwnego wierzyciela, może ci dać trochę sukcesów pomiędzy damami i dobrze płacącemi redakcyami, więc włożyłeś maskę i spacerujesz między nami, migając przed naszemi oczyma sztubackiemi produkcyami, z których w głębi duszy śmiejesz się po cichu, tak, jak ja śmieję się głośno... Ty jesteś sprytniejszy, niż się wydajesz, a ja cię znam do głębi twej istoty i wiem, jaki to tabes obłudy każe ci chodzić manowcami, zamiast prostą drogą...
Wsadził ręce w kieszenie od spodni i kiwając się na rozstawionych nogach, ironicznie na Hohego patrzał.
— Żebyś ty wiedział, Franuś — zaczął znowu — jakie ty komiczne, nędzne, śmieszne robisz wrażenie z tą twoją napuszoną miną Atlasa, który na swych barkach świat dźwiga... Dmiesz się, jak pęcherz, bo po cztery kopiejki od wiersza sobaczysz Dumasowi, Dantowi, i pastwisz się nad aktorami, bo po sto rubli za tom, piszesz studya o potęgach wiedzy, poezyi i sprawiasz lanie Zoli albo Baudelaire’owi... Drepcesz we fraczku pomiędzy zdenerwowanemi babami i zdaje ci się, że jesteś czemś
Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/421
Ta strona została skorygowana.