Urwał, zacisnął palce, wpijając je prawie do krwi w skórę głowy Heleny.
— I zdaje mi się, że uczułem pod palcami jakieś zimne, miękie ciało!... O, gdyby pani wiedziała, co się ze mną wtedy stało!... Miałem na tyle przytomności, aby w jednej chwili zanalizować stan mojej duszy i ciała... Tak muszą czuć i myśleć waryaci w chwili urzeczywistnienia się przed nimi ich wizyi, ściągniętej w materyę siłą ich woli... To straszne!...
Helena uniosła się trochę na łokciach, chcąc uwolnić włosy z jego palców, lecz napróżno walczyła.
— Ciągle, zawsze, wiecznie — szeptał — ta twarz, trupia, z czernią oczów otwartych, z czernią ust, z których zwiesza się język nabrzmiały... I jeśli jej niemam wizyą, to jest ona w mym mózgu, żre mnie, toczy, jak robak, jest mną samym, ciałem mojem, myślą moją, wolą moją!... Głos jego rósł stopniowo, przechodził w jęk; Helena, oparłszy ręce o ławkę, wsłuchiwała się w głos ten i zaczęła mimowoli otwierać usta, wtórując w myśli dolatującym ją w jęku wyrazom.
— Ciałem mojem, myślą moją, wolą moją — szeptała.
Kiwała przytem głową a raczej nią trzęsła, jak staruszka bezsilna. Palce wpijała w drzewo ławki, łamiąc paznogcie. Nie czuła już fizycznego bólu, unosząc się w natężeniu nadzmysłowem, płynąc w górę na falach jęczącego obok niej w ciemności głosu... Z palców Siennickiego, dotykających w tej chwili tyłu jej głowy, zdawał się spływać w jej mózg, pod jej czaszkę jakiś prąd gorący, który napełnił po chwili całe jej ciało.
— Widzę ją, zawsze, wiecznie!...
Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/432
Ta strona została skorygowana.