Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/435

Ta strona została skorygowana.



VII.

Gdy Helena otworzyła oczy, doktór nieznacznym gestem przywołał Heglowę ku sobie.
— Daj jej pani łyżkę tego lekarstwa, to mieszanina środków uspakajających i co pół godziny ponawiaj pani dozę...
Namyślił się i dodał:
— Lepiej co godzinę, to jak widzę jeszcze nowicyuszka i musi nie być przyzwyczajona do środków kalmujących... Jeżeli zażąda pić, daj jej pani wody z kwiatem pomarańczowym.
Heglowa skinęła głową.
— Czy atak się nie powtórzy? — spytała.
— Nie, niema obawy, wyrzekł doktór — inaczej przecież nie umieszczałbym jej obok pani Anny, choć właściwie, nie miałbym jej gdzie umieścić. Zakład pełen gości, do jej pokoju, położonego tuż nad salą balową, nie można było jej przenieść... Odchodzę, zostawiam obie pacyentki pod pani opieką. Trochę ciężkie zadanie, ale znam energię pani i wiem, że się zeń dobrze wywiążesz.
Wyszedł cicho i już przy drzwiach zapytał:
— A pani Anna?