to nerwowe gniazdo, pełne teraz wspomnień Hohego i Heglowej.
Podczas gdy kelner poszedł zbudzić gospodarza, Helena pobiegła na górę. Wpadła do swego numeru i zaczęła zrzucać rzeczy do kufra. Nagle zatrzymała się przerażona; w pospiechu stłukła lustro. Zły znak!... Lecz zaraz rzuciła się ku miednicy z wodą i oblała całą twarz i szyję. To jej dodało energii. Przesądy głupie, nic więcej — myślała, nakrapiając się wodą kolońską — gdybym tu dłużej została, zidyociałabym, jak oni wszyscy...
Uczesała się, ufryzowała, podniosła włosy i włożyła granatowy, podróżny kostium. Przejrzała się w lustrze i uśmiechnęła. Ta noc zmieniła ją zupełnie. Z sentymentalnej romantyczki, przeobraziła się nagle w rodzaj trzeźwej istoty z szynionem włosów po chińsku skręconym na czubku głowy. Nigdy jeszcze chyba nie czuła się tak silną. Zdawało się jej, że ktoś nagle wszystkie jej nerwy zebrał tak jak cugle i ściągnął je z tyłu jej głowy. Zatarła ręce z zadowoleniem. Co się z nią działo? Dlaczego nie dawniej, jak wczoraj, czuła się tak nieszczęśliwą? Hohe, wstrętny gad, Siennicki — waryat, zresztą czem był dla niej Siennicki — niczem!... Całował jej usta... To się nie liczy, nie był przecież jej kochankiem, a to rzecz główna!
Zastukano do drzwi, kelner podał rachunek. Helena zapłaciła, kazała znieść rzeczy i, naciągając rękawiczki, układała plan swego dalszego życia. Uczuła jednak w tej chwili, że nie ma gruntu pod stopami... Z nerwową gwałtownością zwróciła się ku mężowi. W gruncie rzeczy — rezonowała — mój mąż jest wart tyle, ile Hohe i oni wszyscy. Sprobuję...
Zatrzymała się. Nie wiedziała, co ma właściwie
Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/446
Ta strona została skorygowana.