Od tego dnia zaczęło się dla Heleny życie straszne, równające się piekielnym męczarniom.
Neurastenia jej zaczynała przybierać już cechy histeryi. Do chorobliwych uczuć wzrokowych i słuchowych, dzwonienia w uszach, nieudolności pojmowania wrażeń zewnętrznych, przyłączyły się teraz mdlenia, kurcze, ataki, dławienia, migrena, utrata głosu, newralgie i bezustanne zmiany sympatyi i antypatyi. Często zamykała się w swym pokoju, obojętniejąc pozornie na wszystko, nagle, otwierała drzwi i zjawiała się w kuchni, licząc ścierki, przeglądając się w rondlach, wpadając w wściekły gniew na widok nieumytej szklanki lub zniszczonej miotełki. Zdawało się jej wtedy, że cała banda szakali opadła ją i szarpie nietylko jej mienie i dobytek, ale i ją samą a ona, dźwigając cały ciężar domowej pracy na sobie, z sił już opada. Krzyczała wtedy przeraźliwie, zrzucając rozmaite sprzęty na podłogę, szarpiąc na sobie ubranie i wydzierając sobie włosy. Babka Bednawska, przerażona, pobladła, cofała się do swego pokoju, zdziwiona temi „waporami“, które wnuczka jej przywiozła ze wsi i radziła napić się melissy lub rumianku dla ukal-