Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/453

Ta strona została skorygowana.

mowania nerwów. Helena stanowczo odtrącała wszystkie środki uspakajające. Ten terror, jaki zaczęła wywierać na cały dom, podobał jej się i nie chciała się go wyrzekać. Często w chwili szalonego gniewu, wtedy właśnie, gdy krzyczała nieludzkim głosem, śledziła równocześnie wyraz twarzy kucharki i babki Bednawskiej, cofającej się do swego pokoju. Nie mdlała nigdy naprawdę i najczęściej zachowywała najzupełniej całą świadomość tego, co się z nią dzieje, lecz umyślnie wstrzymywała oddech, aby sądzono, że umarła.
Przy pierwszem jej zemdleniu obecnym był Świeżawski. Nastąpiło ono wskutek sceny o zupę cytrynową, którą kucharka zanadto przesoliła. Helena nagle spadła z krzesła, zdjęta naprawdę pewną niemocą. Świeżawski przeraził się, zaalarmował służbę i babkę... Zaczęto trzeźwić Helenę. W całym domu wszczął się ruch niezwykły. Helena długo leżała zesztywniała, ciesząc się w głębi duszy tym hałasem, którego była przyczyną. Skoro jednak posłyszała, iż mówią o sprowadzeniu doktora, podniosła się i, spazmując, uciekła do swego pokoju. Świeżawski poszedł za nią i niezręcznie starał się ją uspokoić kilkoma słowy. Helena rozrzuciła dokoła twarzy włosy i wpadła w rodzaj obłędu. Cofnęła się w kąt pokoju i krzyczała przeraźliwie, obsypując męża gradem obelg.
Świeżawski wyszedł, zmięszany tym gwałtownym atakiem i tym wrzaskiem kobiecym, do którego nie był przyzwyczajony. Helena krzyczała jeszcze kilka minut a potem, uspokoiwszy się nagle, wzięła z tualetki nożyczki i zaczęła sobie obcinać paznogcie. Poczem wypiła dwie łyżki chloralu i położyła się, wcisnąwszy rozpaczliwie głowę pomiędzy poduszki.