Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/478

Ta strona została skorygowana.

już koło małego stolika, zamiatając brzegiem swej sukni piaskiem wysypaną podłogę. Jedno światełko gazowe przyćmione stłuczonym globem, oświetlało źle i leniwo wązkie wnętrze pokoju. Obdarta kanapka okryta świeżo wypranym perkalowym pokrowcem, stała pod dużem lustrem, oprawnem w zczerniałe ramy.
Born, nie mówiąc ani słowa, szybko palto rozpiął, z bocznej kieszeni surduta wydobył kopertę i wysypał z niej na marmur stolika szczątki poszarpanego papieru.
— Oto weksle, które mi pani odesłała a oto świeże weksle przezemnie podpisane i które zechce pani oddać osobie, od której pani poprzednie weksle odebrała...
Gorączkowo podsuwał Helenie świeże szmaty papieru, szeleszczące w jego niecierpliwie drżących dłoniach.
Helena przez ten czas odzyskała moc pewnego panowania nad sobą.
— Zkąd pan wnosi, że to ja panu te weksle przesłałam — zapytała — patrząc uparcie na blat stolika.
— Przewidywałem to pytanie ze strony pani i zabezpieczyłem się możnością złożenia dowodów — odparł Born. — Zapomniałaś pani, iż pisząc listy anonimowe, lub robiąc takież przesyłki, trzeba zmieniać charakter pisma. Żabusia była na tym punkcie bardzo ostrożna, dziwię się więc, że pani od niej nie zasięgnęła potrzebnych wiadomości... Oto drugi list pani, pisany nie do mnie, ale o mnie... Porównaj pani oba pisma, zmieniony charakter, ale tu i tam jednaki...
Helena zbladła i zacięła usta.
Born drżącemi rękami rozłożył przed nią jej