list, pisany do redakcyi w dniu pojawienia się „Paryasów“.
— Od lat tylu — zaczął znów Born — prześladujesz mnie pani swoją nienawiścią. Nie liczysz nigdy słów, gdy mówisz o mnie... Szarpałaś mą dobrą sławę i sławę kobiety, która jest moją żoną, w znaczeniu prawdziwem tego wielkiego i świętego słowa!... Dlaczego, czem zawiniliśmy względem ciebie? Oboje, tak ona, jak ja, pragnęliśmy otworzyć ci oczy i uczynić z ciebie istotę znającą i szanującą swą wartość indywidualną. Ty zaś płacisz nam oszczerstwem, obelgami, pragniesz osłabić moje znaczenie w redakcyi pisma, obecnie zaś czynisz mi zniewagę odesłania mych weksli... Kto je zapłacił, kto je odebrał z rąk Drechnera, dlaczego teraz znieważasz mnie w nędzy mojej?
Helena podniosła nagle głowę. Nerwy drgały w niej, jak poplątane nici telegraficzne. Dolna szczęka drżąca wysunęła się niepomiernie, cera jej nabrała zielonawych refleksów.
— Nie zapłacił tych weksli nikt — wyrzekła głucho — to ja sama ukradłam je mężowi!
— Mężowi?
— Tak, uczyniłam to nagle, instynktownie, zobaczywszy na dnie szuflady jego biurka te weksle, krew uderzyła mi do głowy, nie chciałam, ażebyś pan posądził mnie o wspólnictwo z tym człowiewiem, o świadomość jego lichwiarskich frymarków... Odesłałam ci te poszarpane strzępy... Dziś, żałuję, och żałuję!...
Zacisnęła ręce koło szyi i zaczęła się dusić, zdjęta nerwowym szałem.
— Ża-łu-ję — bełkotała.
Born wyciągnął rękę.
— Co pani robi, błagam, niech się pani uspokoi,
Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/479
Ta strona została skorygowana.