— Szczęściem, że jest kres, jest śmierć.
Lecz Born odrzucił szybko.
— Niema śmierci, śmierć to inna forma życia.
Czekał zwykłego zaprzeczenia ze strony Heleny, lecz zdziwił się, słysząc jak cichym jako echo głosem powtórzyła.
— Tak, śmierć to inna forma życia.
Rzuciła się gwałtownie.
— Inna, słyszysz pan, inna, czy pan rozważasz to słowo, być wreszcie kimś innym, przestać być sobą, co za szczęście...
— Nie dla mnie! — odparł Born — życie moje w tej chwili płynie dobrze i spokojnie. Mam kłopoty i troski, lecz czem one są w porównaniu do chwil szczęścia jakie mi życie daje? Czy sądzisz pani jednak, że i ja nie czułem tych rozpaczliwych cierpień, jakie każą ci nienawidzieć i siebie i życie. Mój pesymizm tak samo jak i twój był suggestyą metafizyczną, spłodzoną przez niemoc fizyczną i moralną. Były momenty, w których myśl samobójstwa nie opuszczała mnie ani na chwilę...
Helena zwróciła się ku niemu szybko.
— Samobójstwa!...
— Tak! — ciągnął Born — wie pani, próbowałem się wieszać, byłem chory, neurastenia mózgowa ogarnęła mnie wskutek nadmiaru pracy, cierpiałem bardzo, moralnie i fizycznie, nękałem się analizą tego, co analizowane być nie może, przez chwilę nawet sądziłem jak epikurejczycy, iż rozkosz jest końcem i początkiem wszystkiego... Byłem tak jak ty, zawadą wszystkim, ciężarem sobie... Suma bowiem owych powierzchownych rozkoszy, które przyjmujemy a nie tych, które dajemy ze siebie, jest bardzo ograniczona, wyczerpuje się szybko i co dziwniejsze, pozostawia wspomnienie prawie
Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/481
Ta strona została skorygowana.