Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/482

Ta strona została skorygowana.

bolesne, równające się cierpieniom fizycznym... Zarzuciłem więc stryczek na szyję, gwóźdź był słabo w ścianę wbity, spadłem na ziemię. Stłukłem się fatalnie; zwichnąłem nogę... Od tej chwili przestałem myśleć o samobójstwie, gdyż uczułem się śmiesznym. I wtedy zrodziło się we mnie to, co jest zgubą tysięcy ludzi, to jest analiza siebie samego. Lecz ja wprędce spostrzegłem ową truciznę umysłu. Na szczęście nie byłem pozbawiony równowagi moralnej i nie chodziło mi więcej o własne wrażenie, niż o przyczynę, słowa były dla mnie akcesoryami, nie zaś istotą rzeczy. Zacząłem więc przez siebie analizować świat cały. Egotyzm mój przeszedł powoli w zajęcie się drugimi. Brat twój był także egotystą i subtelnym analizatorem, lecz on jedynie analizował swoje własne wrażenia i praca ta doprowadziła go do sceptycyzmu, do przepaści, nicości w duszy i w umyśle. Zacząłem pracować, gdyż czynność jestto jedyne antidotum przeciw tej rozpaczliwej niechęci, jaka nas ogarnia chwilami, niechęci do życia, do poruszania się w przestrzeni, do odżywiania swego ciała, do dążenia do jakiegoś oznaczonego celu. I powoli odzyskałem równowagę. Dziś, ocaliłem się od powodzi tej czasowej choroby, jaką jest wstręt do życia i leniwe wleczenie swego istnienia. Nietylko wiem, iż nie jestem niepotrzebnym na świecie, ale jestem koniecznym i to sprawia mi wielką, niewysłowioną radość. Zamiast, jak melancholijny Narcyz, błąkać się po świecie, płacę jak mogę dług, który zaciągnąłem, przychodząc na świat. Ciało moje istnieć będzie nawet po śmierci w istocie syna mego, część ducha pozostawię w mych pracach, to mi wystarczy...
Umilkł, nagle ożywiony i szybko odsunął ze stolika poszarpane strzępy wekslu.