Borna, kochać teraz, w tej chwili, gdy nie miała do tego prawa...
Nie miała prawa, dlaczego?
Dlatego, że Born należał do innej a tą inną była Jadwiga.
I jak dawniej, Hohe imponował jej z oddalenia i trzymał jej gniew na uwięzi, tak obecnie Jadwiga zdawała się ramionami swemi osłaniać Borna przed miłością Heleny.
Im dalej Helena teraz cofała się w swą przeszłość, tem więcej odnajdywała uczuć i wrażeń, które się z istotą Borna wiązały. W jednej chwili wspomnienia te rosły i potężniały, przepełniły jej umysł i serce.
Usłyszała łoskot drzwi wchodowych, potem turkot dorożki.
Świeżawski jechał do teatru, uwożąc ze sobą tuberozy i atłasową poduszkę.
Helena ukryła twarz w dłonie.
Lufa rewolwerowa, migająca w półcieniu, zaczynała teraz ciągnąć ją ku sobie.
Lękała się jej, jak złośliwego zwierzęcia, jak gadziny, która jej zadać miała cios śmiertelny.
List Siennickiego, zmięty w jej ręku, kaleczył jej nabrzmiałe od płaczu powieki. Nie zważała jednak na nic i tarła twarz rękami, szepcząc wyschłemi od gorączki usty:
— Co ja zrobię, co ja zrobię!...
Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/493
Ta strona została skorygowana.