leniej rozprzęgały się jej nerwy. Zdawało się jej już teraz, że nie może, nie powinna żyć, że jej śmierć będzie straszną karą i nieszczęściem dla Borna i Jadwigi. Karą, za co, nienawidziła, lecz wyobrażała sobie, iż ta jej śmierć (gdyby się zabiła), byłaby gromem, spadającym na głowy jej męża, Hohego, babki i wszystkich tych, którzy w jej życiu jakikolwiek udział przyjmowali.
Mówiła jednak zawsze w myśli — gdybym się zabiła, dodawała to gdybym warunkowe i tylko Świeżawskiemu w oczy rzucała owo „zabiję się“, które zdawało się wywierać nań pewne wrażenie.
Powoli jednak, przez zaciśnięte usta rzuciła tę groźbę i babce, która teraz osłabiona, zrzędziła coraz więcej, tocząc wojny ze sługami.
Bednawska wzruszyła ramionami i, żegnając się, cofnęła do swego pokoju.
Codzień niemal, za pośrednictwem służącej odbierała Helena kartki żałobne, w których Siennicki naglił ją do zdecydowania się na krok ostateczny. Paliła je, darła, niszczyła, lecz tekst wypisywał się w jej umyśle ognistemi zgłoskami. Zaczynała teraz nieśmiało, urywkami, przedstawiać sobie ową scenę podwójnego samobójstwa...
Często myśl jej zaczepiała się o szczegóły.
— Nie mam białego pluszowego szlafroka — mówiła, jakby na usprawiedliwienie się.
Jedna z bohaterek Gypa umierała w pluszowym, białym szlafroku. Pomimo istotnego cierpienia, Helena nie umiała odłączyć myśli samobójstwa od tej śnieżnej szaty.
— Napisałabym do Borna — myślała — napisałabym na ręce Jadwigi. Niech się oboje przekonają, że byłam szlachetną i poczciwą istotą!
Ta myśl wzruszała ją do głębi. Łzy napływały
Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/496
Ta strona została skorygowana.