Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/515

Ta strona została skorygowana.

z peleryną, czapkę futrzaną, zaczernił się przed Heleną ciemną twarzą, przeciętą silnym łukiem brwi gęstych i siwawych, drugi — również ciemno ubrany, lecz z wachlarzem złocistej brody, rozkładającym się na czarnem tle palta.
Zaczęli schodzić wolno ze schodów, milcząc i szli tak ku Helenie w paśmie jasnego światła, które prawie jaskrawo oświecało ich postacie.
Zobaczywszy biegnącą Helenę, rozstąpili się, pozostawiając jej wolne przejście.
W tej samej chwili z mufki Heleny potoczyły się dwa przedmioty.
Rewolwer i gruba kryształowa flaszka, pełna chloralu.
Ksiądz podniósł rewolwer.
Doktór flaszkę, na której czerniła się śmiertelna etykieta.
Spojrzeli obaj równocześnie na Helenę, która rękę wyciągnęła.
— To moje — wyrzekła — odbierając broń i narkotyk.
I szybko teraz, jak cień, zniknęła we drzwiach, biegnąc do pokoju babki, która leżała już martwa, z oczyma bielmem zasnutemi.
Na stoliku trójnożnym leżała ekierka i karteluszki pana Strumbskiego.


KONIEC PRZEOBRAŻENIA TRZECIEGO.