— Babka objawić się pani nie mogła — wyrzekł — jej ciało astralne ulegało za życia owemu zanikowi, jaki był przyczyną zgonu jej cielesnej istoty, lecz osoba, która się pani objawiła, musiała umrzeć gwałtowną śmiercią, nagłą, niech pani sobie przypomni...
Helena milczała.
— Nie nalegam — dodał pospiesznie Żwan, widząc wahanie się młodej kobiety — lecz...
— Przypuszczenia pańskie są słuszne, ta osoba zginęła śmiercią samobójczą.
Żwan roześmiał się tryumfalnie.
— Byłem tego pewny! — zawołał.
Pohamował jednak swą radość i, odrzuciwszy teraz pióro, ku Helenie się przysunął.
— Czy nie miewała pani dawniej halucynacyj? — zapytał, patrząc na nią z pod okularów.
Helena instynktownie odgadła, że ten człowiek zaczyna jej nadawać jakąś rolę. Sprawiło to jej wielką przyjemność. Postanowiła go zadziwić.
— Nie panie — odparła, gładząc niedbale swe boa, które zwieszało się jej z kolan nakształt czarnego węża — nie, nie miałam halucynacyj. — Zawiesiła głos i dodała, mrużąc oczy:
— Lecz widziałam, widziałam tak jak pana widzę, nieznaną mi zmarłą, także samobójczynię!...
Żwan przygryzł usta i obrzucił Helenę badawczem spojrzeniem.
— Kiedy to było, jak, niech mi pani opowie! — zaczął prosić, przysuwając się coraz bliżej do młodej kobiety.
— Och! — wyrzekła złośliwie Helena — nie warto o tem mówić, wszak przed chwilą powiedziałeś pan, iż tak zdenerwowane, jak ja, istoty
Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/533
Ta strona została skorygowana.