Ta strona została skorygowana.
postać, nawet tę, którą teraz miała na sobie — tę postać „widza“ i oczy jej olśniewał blask fałszywego szychu, sztucznego światła i kłamanego blasku.
Ogarniał ją niepokój a chwilami groza. To wejście w samą siebie, ta analiza gruntowna i drwiąca swych czynów, pragnień, całego życia, spędzonego na jakiemś tułaniu się ćmy, bijącej z rozpaczą o szkło szyb altany, wprawiała ją w stan poprzednio jej zupełnie nieznany.
Nazywano ją fin-de-siècle’istką, dekadentką... ona sama wiedziała, że te nazwy były to głucho brzmiące dźwięki...
Nic więcej — tylko dźwięki!...