Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/634

Ta strona została skorygowana.



VIII.

— O co ci właściwie chodzi? — spytała Żabusia.
— Powiem ci to później, nie teraz! — odparła Helena.
— Jak chcesz, choć później może kto nadejść...
— To przyjdę jutro lub pojutrze.
— Owszem, ale uprzedzam cię, że niemam teraz wiele chwil wolnych. Odkąd ta nieznośna Rózia sprowadziła się do nas, wiecznie mi stoi na przeszkodzie...
— Czy Rózia nie ma innych krewnych?
— Nie ma — odparła z dąsem Żabusia — prosiłam babci i dziadzia, aby ją wzięli do siebie, ale nie chcą! Skaranie boże... także się wybrał ten jej ojciec ze swoją śmiercią. Mógł pożyć do chwili jej ślubu.
Helena obejrzała się na drzwi salonu.
— Rózia Wydaje mi się bardzo cichą i spokojną dziewczyną... siedzi w kącie, czyta...
Żabusia machnęła ręką.
— Co to znaczy! To wszystko pozory!... Wszędzie jej pełno!... Nie mogę wyjść z domu, aby nie