początku drukowania tej powieści dostaliśmy zbiorowy list od pewnego grona dam dystyngowanych, zapowiadających nam, z powodu ukazania się utworu pióra Borna, przerwanie prenumeraty...
— Trzeba było przerwać powieść! — wrzasnął Rak.
Hohe uśmiechnął się i monokl w oku poprawił.
— Nie... trzeba także czasem liczyć na pewien succès de scandale... To ożywia trochę pismo...
Helena zacięła usta do krwi. Zrozumiała, że ów list od grona „dam dystyngowanych“, to był jej własny list, nagryzmolony w chwili nerwowego rozdrażnienia i histerycznego szału. Od pewnego czasu zaczynała dostrzegać, jaki to dziwny i tajemniczy łańcuch spajał i wytwarzał pewne fakta i jak teraz moralnie cierpieć zaczynała za to, co popełniała w chwili bezprzytomnego podrażnienia. Spadały na nią teraz te fakta, jak siekąca chłosta, jedne drobne, inne doniosłego znaczenia, lecz wszystkie sprawiające jej dojmujące cierpienia.
— Pan Born — podjął znów Hohe — rozzuchwalił się strasznie tem dopuszczeniem go do szpalt przyzwoitego pisma. Musimy go trochę przykrócić... Sieniawa mówił mi właśnie, iż ma ochotę wziąść go za przedmiot jednej ze swych kronik tygodniowych...
— Jakżesz... skoro jest współpracownikiem? — spytał naiwnie Rak.
— Cóż to szkodzi! — odparł Hohe — Sieniawa jest nietykalny, wiedzą o tem wszyscy!... Powie się później Bornowi, iż Sieniawa miał zastrzeżone niewtrącanie się do jego kronik i fakt będzie spełniony.
Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/644
Ta strona została skorygowana.