Helena powoli złożyła książkę i oparłszy głowę na poręczy okna, siedziała tak nieruchoma, pogrążona w myślach.
Przeczytała teraz owo „Życie“ Maupassanta całe — do ostatniej stronnicy.
Mimowoli porównywała swe ubiegłe życie z postępowaniem tej kobiety znieważonej tak samo jak ona w zaraniu pożycia małżeńskiego.
Była wielka różnica!
Lecz Helena, sięgając tak myślą w przeszłość, nie czuła nawet do siebie żalu, ani gniewu za to postępowanie.
Powiedziała Bornowi, iż całe setki kobiet działały w niej i za nią, toż samo czuła obecnie.
Miała niedługo zostać matką.
Gotowała się do tego aktu śmiertelnego bez trwogi, ale i bez entuzyazmu.
Cierpienia fizyczne, nerwy, dręczyły ją bezustannie. Egoizm, który nie zastygł w niej zupełnie, buntował się co chwila.
— Cierpię — myślała — po co, na co?...
— Wypełniam mój obowiązek... daję życie innej istocie... może przedłużam w ten sposób swe własne istnienie...