Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/72

Ta strona została skorygowana.

macierzyństwa. Będziesz więc bezużytecznym na świecie sprzętem; wyrzekając się dobrowolnie macierzyństwa, uciekasz z pola walki, jesteś dezerterem, tchórzem, niczem więcej!
Lecz Helena zdawała się być teraz uzbrojoną w wielką dozę krwi zimnej i spokoju.
— Kobieta nie jest przeznaczoną jedynie do roli niańki, mamki i niewolnicy męża i dzieci. Ciocia należy jeszcze do generacyi, która pana domu uważała za pana życia i śmierci a rodzenie dzieci za jedyny cel istnienia kobiety. Dziś, okoliczności się zmieniły, wychowano nas w tych samych zasadach, lecz dano nam inne mózgi. Nie nasza w tem wina, że i my pragniemy żyć i oddychać pełną piersią... Wydostajemy się nareszcie z więzów przesądów i ciemnoty. Jesteśmy szczeremi, postępujemy jawnie i otwarcie, lecz wiemy, gdzie leży... granica. Potrafimy się w sam czas zatrzymać... czego może te inne, wodzone na pasku, uczynićby nie potrafiły. Mówiła te słowa tonem monotonnym, tak banalnym, jak sens tych zdań, które czerpała bez składu i ładu ze swego „katechizmu“.
Lecz gniewny głos ciotki przerwał potok jej słów. Pani Julia powstała nagle z krzesła, wysoka, olbrzymia, wspaniała w swej koronie srebrnych włosów, z oczyma prawie fiołkowemi od nurtującego ją gniewu.
— Wy, szczere? — krzyknęła — wy mienicie się być szczeremi? Ależ nic nie jest fałszywsze, jak wasze słowa, jak wasze postępki, jak wasze myśli, jak wasze przekonania. Zkąd wyszłyście nagle jak stado nietoperzy, drwiące ze wszystkiego, szeleszczące marnotrawnie masą zdań głupich i pustych? Krew ścina się, gdy patrzę na was... Szczęściem,