Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/74

Ta strona została skorygowana.



III.

Wchodząc do ogrodu Saskiego, Helena stanęła chwilę przed arkadami bramy i z mufki wyjęła małe srebrne pudełeczko o lustrzanym wierzchu. Przejrzała się w niem, pociągnęła czarną tiulową woalkę, rozpięła cokolwiek u szyi bobrowy kołnierz palta i podniósłszy wysoko suknię, zaczęła iść szybko w stronę wodotrysku.
Idąc podskakiwała jak lalka na sprężynach, buciki wysokie, dobrze przylegające do nogi, migały z falban czarnej wełnianej spódnicy. Aksamit, kryjący futro i ciemna barwa bobrów uwydatniały kredową białość jej twarzy. Chłód wiosenny nadawał skórze obciągniętej bielidłem dziwny ton sinawy. Jedynie tylko oczy zielone iskrzyły się z pod ronda olbrzymiego aksamitnego kapelusza. Dokoła niej i po za nią płynęła smuga heliotropowej woni, tryumfująca nawet wśród wiosennych, ziemnych wyziewów.
Koło wodotrysku, którego czara ciężką masą dźwigała się na kręgu placu, krążył Majeski, ubrany w grube brązowe palto. Na głowie miał bobrową czapkę i wąsy w górę zakręcone. Ujrzawszy Helenę, podbiegł ku niej, roztrącając grupę bawiących