Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/79

Ta strona została skorygowana.

W domu czekała na nią w przedpokoju pokojówka.
— Proszę pani — pani Heglowa czeka na panią od godziny w salonie.
— Pani Heglowa?
— Tak!
Helena wbiegła szybko do salonu i cisnęła mufkę na ziemię.
— Jak się masz, poczciwa! — dlaczego wczoraj nie przyszłaś! — wołała zdaleka!
Z fotela podniosła się kobieta lat trzydziestu, dobrze zbudowana, ubrana dostatnio w brązową wełnianą suknię i niewielki kastorowy kapelusz.
— Jak się masz Heleno — wyrzekła cichym głosem.
Helena rzuciła się przybyłej na szyję.
— Nie widziałam cię wieki...
Zatrzymała się nagle i uważnie na piękną twarz Heglowej spojrzała.
— Co się stało?
Heglowa uśmiechnęła się smutnie.
— Rozstałam się z mężem!
Helenie ręce opadły.
— Ty, dlaczego?
— Nie mogłam z nim żyć dłużej, wolałam więc odzyskać swą swobodę.
Helena usiadła na kanapie i pociągnęła za sobą Heglowę.
— Nie skarżyłaś się nigdy! — zaczęła — jakież są rozstania waszego przyczyny?
— Och!... nieprzewidziane przez ustawy rozwodowe... niezgodność charakterów — nic więcej.
— Czy będziesz żądać rozwodu?
— Prawdopodobnie!
— A... posag?