Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/80

Ta strona została skorygowana.

Heglowa wzruszyła ramionami.
— Nie myślałam o nim. Jest w ręku męża.
— Czy masz pieniądze?
— Mam, mąż dał mi dwieście rubli!
— Jakto, mąż?
— Czy sądzisz, że uciekłam bez jego woli i wiedzy?... Rozstaliśmy się dobrowolnie, ułożyliśmy się, że wyjadę zagranicę... oto paszport... Wyjęła z kieszeni ciemno-zieloną książeczkę i położyła ją na stole.
— Dlaczego... zagranicę!
— Ze względu na rodziców moich, którzy nie chcieli słyszeć o rozstaniu się mojem z mężem. Wyjazd mój zagranicę byłby dokonał faktu. Rodzice moi nie mogliby mnie znów do powrotu pod dach męża zmusić...
— Wszystko to ułożyliście z mężem... spokojnie, bez kłótni, bez sceny?...
— Tak... pocóż cierpieć dalej, w jakim celu?... Przestaliśmy się kochać, byłoby więc nieuczciwością grać rolę żyjącego w zgodzie małżeństwa. Doszlibyśmy do fatalnych rezultatów... nowe uczucie mogłoby opanować nasze serce... cóż wtedy? Czem bylibyśmy dla siebie? Albo musielibyśmy tolerować wzajemnie nasze „wiarołomstwo“, albo kłamalibyśmy jedno przed drugiem zastygnięcie serc, które oddalibyśmy innym istotom. Tak jedno, jak drugie, wydaje mi się fałszem i obłudą... Wolałam wybrać drogę prawdy i wyjść z domu, który nie był już moim domem!
Młoda kobieta mówiła spokojnie, głosem równym i dziwnie melodyjnym. Zwrócona twarzą ku oknu, oświetlona czysto przez myte topniejącym lodem szyby, przedstawiała piękny typ brunetki o czole nizkiem, lecz szerokiem, o dużych pi-