— Musi ci być jednak przykro? — zapytała, pragnąc przerwać milczenie.
Heglowa potrząsnęła głową.
— Nie!... czuję się swobodną, szczęśliwą. Spełniłam mój obowiązek i to mi daje zadowolenie.
Helena uczuła jeszcze większy niepokój i zdziwienie.
Przed chwilą z ust ciotki Julii usłyszała, iż obowiązkiem kobiety jest żyć z mężem pomimo wszystkiego, co w małżeństwie niezgodnego być mogło. W tej chwili Heglowa, która zawsze imponowała jej spokojem i równowagą moralną po opuszczeniu męża, mówi „spełniłam mój obowiązek“!...
Helena wstała z kanapy i zaczęła w milczeniu chodzić po salonie. Rozpięła futro i widać było jej białą jedwabną bluzkę z szeroko roztwartym u szyi kołnierzem. Wzięła się pod boki i chodziła wolno, skrzypiąc bucikami. Nigdy jeszcze nie znajdowała się w tak fałszywem położeniu. Zdawało jej się chwilami, że Heglowa powinna włożyć futro i powrócić do męża. Hegiel był wesoły człowiek, trochę podstarzały, pełen facecyj i anegdotek, w którego bibliotece Helena czerpała od dwóch lat dwadzieścia tomów Pamiętników Cazanowy i Pamiętników Faublasa. W domu Heglów bawiono się dobrze, pomimo pewnego spokojnego nastroju, który wypływał z usposobienia samej Heglowej. Dziś, cały ten dom rozsypał się w gruzy... Dlaczego? Co za dziwne skrupuły ze strony tej kobiety?... Czy nie mogła żyć nadal tak, jak żyła dotąd?... Czy to nie było praktyczniej?
W przedpokoju zajęczał dzwonek.
Helena rzuciła się ku drzwiom instynktownie, jakby nie chcąc, aby widziano u niej Heglową.
— Każę powiedzieć, że mnie niema w domu!
Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/82
Ta strona została skorygowana.