Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/85

Ta strona została skorygowana.

dla noszenia tego próżnego i tak często zszarganego tytułu „mężatki“, kobieta taka ma skazywać się na wieczną zagładę i głód serca? Dlaczego skuwać istotę wolną, czującą i żywą pod pozorem, że tego wymaga dobro społeczne? Jakie dobro może dać społeczeństwu to, że pani Jadwiga w tej chwili siedziałaby w mieszkaniu wynajętem przez pana Hegla i ocierała łzy, lub chorowała ze zgryzoty?... Tymczasem teraz przybywa społeczeństwu nowa siła, sformowana, dzielna, w chrzcie łez skąpana!... Och! gdyby ci fałszywi stróże owych wygasłych ognisk domowych zechcieli zrozumieć swą złą i fałszywą rolę, jaką wypełniają!... Gdybyż zamiast halabardami „obowiązku“ zagradzać wyjście z klatki, głosili, iż tylko uczucie serdeczne może wiązać ludzi ze sobą... czyż nie lepiej, nie czyściej, nie jaśniej byłoby na świecie?
Umilkł i na chwilę zdawał się zapominać o obecności dwóch kobiet. Twarz mu lekko pobladła, oczy zaszły jakąś mgłą błękitnawą. Był ubrany czysto i wydawał się młodszym i piękniejszym w dziennem oświetleniu.
Po chwili ocknął się i spojrzał na siedzącą przed nim Heglowę.
— Biedna pani!... żal mi cię! — wyrzekł, ujmując znów jej rękę — przejdziesz niejedną ciężką chwilę, walcząc ze złośliwością świata. Będą tacy, którzy cię obrzucą błotem pogardy, za to, że nie chciałaś zakopać się żywa w grobie, dla ich przyjemności, lub czyniąc piekło sobie i mężowi, nie przepędziłaś życia w sprzeczkach, kłótniach i swarach przy „ognisku“ domowem. Świat cię odepchnie, bo świat zawsze daje racyę mężowi i tam, gdzie twój mąż wejdzie z podniesionem czołem, ty znajdziesz drzwi zamknięte!...