żywać twej dobroci. Wiem, że świeża separatka, to gość niepożądany na progu domu zamieszkałego przez parę małżeńską i ludzi...
Helena rzuciła się jej na szyję nie pozwalając dokończyć.
— Ludzie! — krzyknęła — drwię sobie z ludzi i ich głupich sądów!... Zdejmuj rękawiczki, kapelusz, zostaniesz u nas na obiedzie!... Ludzie, ludzie!...
Zerwała kapelusz z głowy Jadwigi i biegła nim w stronę fortepianu. Nagle drzwi się otworzyły i cicho, jak cień, wsunęła się przez nie babcia Bednawska. Miała na sobie suknię z czarnego grodenaplu z wetmanem, którego stan zaczynał się tuż pod łopatkami, na głowie czepek z czarnych frywolitów, na rękach dziurawe rękawiczki; szła z wielką godnością, rozpuściwszy szeroko ogon sukni, gdyż dziś była u spowiedzi i we dnie takie nie zdejmowała dzień cały swych szat odświętnych i uroczystej miny.
Helena, ujrzawszy babkę, szybko ku niej podbiegła.
— Babciu, pani Heglowa rozstała się z mężem! — krzyknęła głośno, gdyż „starsza pani“ zaczynała niedosłyszeć.
Wyrwana w ten sposób ze swego majestatu, Bednawska otworzyła szeroko somnambuliczne oczy.
— He, co się stało?
— Heglowa rozstała się z mężem!...
Babcia Bednawska, jak cień, poruszała się ku kanapie.
— Bardzo mi przyjemnie! — wyrzekła, podając Jadwidze rękę.
Lecz Helena nie dawała za wygranę.
— I dobrze zrobiła! — zawołała ostro, pragnąc
Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/88
Ta strona została skorygowana.