Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/95

Ta strona została skorygowana.

— Przyniosłem pani książkę! — wyrzekł wreszcie Born, sięgając do kieszeni surduta.
Wyjął niewielki, lecz dość gruby tom w białej okładce.
— „Pani Bovary“, arcydzieło Flauberta!...
Helena skoczyła jak kot i porwała książkę.
— Daj pan! — zawołała — czytałam w studyum Hohego bardzo ciekawe rzeczy o tej książce!
Born spojrzał na Heglowę i uśmiechnął się ironicznie.
— I cóż pani wyczytałaś w studyum Hohego?
— Och!... straszne rzeczy! — paplała Helena — pani Bovary ma to być rozpustnica francuska, ciesząca się szalenie ze swego upadku, słowem rodzaj samicy bezczelnej. Tak, tak, to ma być bardzo nieprzyzwoita książka!... Muszę zaraz wyszukać stronicę pierwszego jej upadku...
Born z szerokim ruchem ku Heglowej się zwrócił, lecz ona podeszła ku Helenie i wyjęła jej książkę z ręki.
— Nie tak się czyta książki Helenko! — zaczęła łagodnie a piękne jej ciemne oczy powlokły się jakby cieniem wielkiego smutku, nie z takiem przygotowaniem moralnem roztwiera się takie, jak „Pani Bovary“ dzieło. Trzeba się przedewszystkiem zastanowić, kim jest pani Bovary, z jakiego wyszła ona otoczenia, odkryć źródło jej upadku i nie mieć jedynie chęci wyszukania drażliwych w książce ustępów. Pamiętaj, że „Pani Bovary“, to jedno z najmoralniejszych dzieł naturalistów francuzkich. Jeżeli jedynie szukać będziesz stronic, na których są opisane „upadki“ pani Bovary, zawiedziesz się, moja droga, w swych oczekiwaniach. Upadki te opisane są bardzo słabo i trzeba być panem Hohem, ażeby wyssać z nich drażniący element.