jedwabne, długie, za kolana. Wszystko granatowe, do garnituru. Chodzi jej teraz tylko o płaszczyk i parasolkę. Mania będzie wystrojoną na całe lato! Och, zobaczą wszyscy, jaką ma ładną córkę!... bo skoro tylko przyjadą na letni sezon do Warszawy, ona córkę przyprowadzi na próbę i zaprezentuje. Pisała wczoraj do niej, prosząc o pieniądze na zeszyty i szarfy popisowe. Już jest w drugiej klasie... mój Boże!... choć ma dopiero jedynasty rok. Duża jest bardzo na swój wiek, wygląda co najmniej na trzynaście lat.
I umalowana aktorka promienieje nagle pod wpływem uczucia, które jej wychudłą pierś podnosi. Ożywia się, mówi prędko, chwilami tylko rękę do czoła przykładając; wyblakłe oczy mają jakiś połysk, uśmiech usta rozchyla.
I wszystkie inne aktorki słuchają jej z uśmiechem.
O, tak! znają one dobrze tę „Manię“ chowającą się na pensji w Warszawie. Słyszą o niej bardzo często, bo Maryszewska tak chętnie o niej opowiada. I teraz słuchają wszystkie, ogrzane nagle tem ciepłem macierzyńskiego uczucia, objawiającego się w atmosferze teatralnej garderoby.
I mieszają się do rozmowy, zapominając o wkładaniu rękawiczek, bieleniu rąk, przylepianiu muszek — powoli dając się ogarniać
Strona:Gabriela Zapolska - I tacy bywają.djvu/20
Ta strona została skorygowana.