Strona:Gabriela Zapolska - I tacy bywają.djvu/29

Ta strona została skorygowana.

Co ma się stać, nie minie.
Z końcem sezonu teatralnego dyrektor nie wezwał Maryszewskiej do odnowienia kontraktu.
I rozpoczęła znów biedna kobieta ciężką wędrówkę po małych prowincjonalnych miasteczkach, w których na wiadomość o przybyciu teatralnej trupy zamykają się hotele i zajazdy żydowskie.
Wówczas na głównej ulicy stoją wozy, wypakowane kuferkami i koszami, pomiędzy któremi, oparte o kanty, drzemią znużone aktorki, zbite, stłuczone forsowną jazdą na niewygodnych wózkach lub w smrodliwych wagonach trzeciej klasy.
Nierzadko pomiędzy niemi widnieje główka dziecka, przytulonego do matki, dziecka, zrodzonego pomiędzy płótnami kulis i mającego na twarzyczce wypiętnowany jakiś grymas klonowski, to „coś“, z czem dzieci aktorskie na świat już przychodzą,..
Często deszcz leje strumieniami, mocząc dery, maty, kawałki płócien, któremi aktorki osłaniają kosze w śmiertelnej trwodze o zniszczenie „rzeczy“, w koszach tych zamkniętych.
Mój Boże!... Wszakże to lata całe nędzy i niedostatku, wszakże to owoc głodzeń się i wszelkich prywacyj te łachmanki, oszyte koronkami, — te kostjumy operetkowe, nieraz ko-