Strona:Gabriela Zapolska - I tacy bywają.djvu/75

Ta strona została skorygowana.

z zapalonym spirytusem do przypiekania mięsa. Obeszła dookoła zastawiony stolik i szybko wskoczyła na stojące obok krzesło, poczem bardzo zręcznie sięgnęła po cieniuchny kieliszek, napełniony do połowy dopiero tokajem, i, podtrzymując go obiema łapkami, zaczęła wolno wysączać ciemny płyn, rozlewając go po swej szkarłatnej sukience.
Hrabia nie posiadał się z radości.
Nina w jego oczach urosła do rzędu istot nadzwyczajnych. Jakto, więc ona pije? Pije sama, jak człowiek, i, choć się wstrząsa chwilami, ale wysącza swój kieliszek do dna? Nina tymczasem z brzękiem rzuciła pusty kieliszek na ziemię — wypiła wino i domagała się więcej... Hrabia podsunął jej szybko szklankę, w którą nalał tokaju. Słabe łapki nie mogły utrzymać ciężkiej szklanki. Pan dopomagał zwierzęciu, ciesząc się już naprzód z wybornego widoku, jaki przedstawi mu Nina pijana, Nina nieprzytomna.
I zwierzę piło, a pan się bawił.
Spirytus w maszynce wygasł, wino z butelki znikało. Nina piła ciągle, już teraz opuściwszy łapki i położywszy się prawie na fotelu; hrabia śmiał się, powtarzając:
— Kanalja! Kanalja!
Nagle zwierzę wyprostowało się, potem skurczyło konwulsyjnie, oczy zaszły bielmem, a wyciągnięte łapki zesztywniały w powie-