Strona:Gabriela Zapolska - Jak tęcza.djvu/127

Ta strona została skorygowana.

Co znaczyły teraz artystyczne wrażenia wobec tego „dziwnego“, tego olbrzymiego, co stało się z ich duszami? Lepiej, że stało się to zaraz, że porozumieli się tak nagle, nie dręcząc się wzajemnie. Poznawać się nie potrzebowali. Przebywali w tej chwili w krainie najzupełniejszego porozumienia się.
Słowa były tu zbyteczne i nie oddawały najzupełniej stanu ich duszy.
I dlatego w tej słonecznej jasności milczeli oboje, ona pobladła i pokorna, on, mimo swego triumfu, jakby zdręczony i zrezygnowany.
Jakaś niepewność zaległa ich dusze.
Oboje milczeli.