stopy. I w duszy swej Helena uczuła także taki świat cały ciszy i spokoju, takie morze piękna i dobra — taki bezmiar słodyczy, odrywającej ją zupełnie od tego, co małe, niskie, ciemne i brzydkie. Hotel Axelmansteinu ginął zupełnie. Natomiast wytwarzał się jakiś wyniosły piedestał, o który rozbijały się fale zieleni drzew i z tej zieleni podnosił się opar seledynów, który biegł ku górze w kryształowe przestworza.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
„Nie mogę spać — muszę pisać do ciebie, bo mi w tej chwili ciebie, Jurku, brak. Czy będziesz czytał mój list — nie wiem. Postąpiłam z tobą, jak kobieta przeciętna, jak ta, która dba o pozory! Wycałowałeś mi serce na usta — pamiętam, tam w obramowaniu okna, a ja nazajutrz odjechałam od ciebie bez słowa, choć wiedziałam i czułam, że pocałunek taki wiąże chyba dwoje ludzi. Pojechałam w świat, zdawało mi się, że zapomnę. Patrz — dziś jesteś tu przy mnie w tym Reichenhallu, bardziej niż kiedykolwiek — jesteś tu i dziś słyszysz mnie — dziś — ja rozumiem cię!
Gdy mówiłeś do mnie we Lwowie o sobie, jako o artyście, który w każdej chwili umie otoczyć się pięknem, wysnutem z najbanalniejszych objawów życia, słuchałam cię, lecz nie rozumiałam. Widocznie dusza moja musiała pozostać sama, aby próbować działać samodzielnie. I oto dziś w taką cichą noc zdaje mi się, że wchodzę w twe ślady i zaczynam wytwarzać dokoła siebie świat własnego piękna. Czuję, że świat ten daje wielką błogość i uspokojenie, jakiego nie mogą dać światy obce, tworzone innemi artystycznemi myślami — gdyż według mnie wtedy my czujemy to piękno z drugiej ręki... Nie wiem, czy wyrażam się jasno. Ale — w mej głowie szum, chaos, tak, jakbym stanęła nagle na progu jakiegoś nowego życia. Czy w ten sposób mogłabym wreszcie wypełnić tę pustkę, którą ciągle mam przed sobą, a którą chciałam zapełnić czem innem? wrażeniem sercowem? Pamiętam — owego wieczoru mówiłam ci, iż pójdę w świat szukać miłości. Jakiej? Jak tęcza! — Tymczasem do tej chwili — ani śladu tej tęczy nie znalazłam, a cała moja istota nagle w ciszy nocnej, w roztopionym szmaragdzie górskiej mgły znalazła się wywyższoną ponad ziemię i u progu nieznanego świata, nad którym zawisł napis: Piękno. — Lecz... ja muszę być szczerą. Nie chcę być już podobną do tej, która przed tobą brzydkim, nieszczerym ruchem uciekła na schodach nazajutrz po pocałunku — stoję teraz na progu tego świata niepewna i drżąca. Sama weń iść się boję, lękam się rzucić w to wrażenie, bo choć kojące ono i czyste — to przecież nowe dla mnie i nieznane. Co więcej ci powiem, ono łączy się