Strona:Gabriela Zapolska - Jesiennym wieczorem.djvu/19

Ta strona została uwierzytelniona.

Lora.
A zkąd wiesz, że tak nie jest Parasko?

Paraska.
Ty widziałaś go doniu?

Lora (siada na dużym fotelu z kwiatami na kolanach).
Nie jeszcze... oczy moje zanadto należą do ziemi, aby go ujrzeć mogły.

(Paraska przyklęka i zapala w kominie, ściemniło się, czerwony ogień oświeca Lorę bladą i znękaną).

Paraska.
Ja słyszałam Loro, że tylko ludzie źli i samobójcy po śmierci chodzą i ludzi nagabują. A taż nasz pan był prawy ta dobry człowiek... I zmarł pewnie śmiercią uczciwego człowieka? Ta powiedz jak on zmarł... powiedz doniu.

Lora.
Nie wiem Parasko. Dostałam zawiadomienie od tamtejszego isprawnika z kopalni z Nerczyńska... Zmarł... Data — i to wszystko. (Po chwili).
A wiesz ty Parasko jaki to dziś dzień? To rocznica jego śmierci. Umarł rok temu o dziesiątej wieczorem.

Paraska.
Nawet na mogiłki nie można iść!