Strona:Gabriela Zapolska - Krzyż Pański.djvu/114

Ta strona została przepisana.

domu pozwala lokatorom swoim trzymać ptactwo, a zabrania mieć dzieci, psy i świnki morskie, — właściciel zaś strony lewej, poważny, siwowłosy sędzia pokoju, godzi się na dzieci i świnki morskie, a nawet toleruje psy, lecz nie pozwala trzymać ptaków i trzepać ściereczek przez okna.
Jedynie tylko pani Croizelle, lawirując pomiędzy temi trudnościami, jak łódź na falach morza, z niezwykłym taktem i uprzejmością proteguje plączące się po dziedzińcu świnki morskie, koguty i dzieci w białych perkalowych czepkach. Poza spódnicą portjerki kryją się wszystkie kontrabandy obu połówek kamienicy, a właściciele, przybywszy po odbiór kwartalnych należytości znajdują zawsze dom pogrążony niemal w klasztornej ciszy, okna szczelnie pozamykane i schody wywoskowane, z dobrze wyciągniętemi dywanikami, po których zda się nigdy nogi ludzkie nie stąpają.
Tylko w tylnych częściach kamienicy, w dziedzińcu kuchennym, który jak smrodliwa studnia zapada się wzdłuż sześciopiątrowych murów, słychać kwik zwierząt, ujadanie psa lub płacz dziecka.
Wówczas pani Croizelle wyciera nos z gwałtownością niezwykłą, dla pokrycia, owych kompromitujących ją głosów, lub narzeka na cienkość murów, oddzielających