— Tak! ciągnął dalej mężczyzna melancholijnym głosem — matka moja cierpi obłąkanie. Dziś jest to forma już łagodna, ale jedynie tylko siłą i surowością można z nią dojść do pewnego porozumienia. — Widziała pani, jak przed chwilą obszedłem się z nią surowo! Serce mnie boli — a przecież muszę… muszę…
Zamilkł na chwilę i wreszcie dodał głosem stłumionym, w którym drgały łzy:
— Biedna matka!
Zdaleka widniał już plac i snuły się sylwetki ludzi, lecz ja stanęłam nagle, bo coś mnie przykuło do miejsca, coś mną szarpało w duszy pytaniem niezrozumiałem.
Spojrzałam wprost w twarz mężczyzny, w tę twarz dziwną, niepokojącą — bladą, w te oczy trochę skośne, czarne, jak dżety i przeżywałam powtórnie tę samą chwilę, jaką przeszłam przed chwilą, gdy z krzaków leszczyny wynurzała się ku mnie biało odziana staruszka o masce dziwnej, niepokojącej i wlepiała we mnie swe wielkie, czarne oczy, trochę skośne, przerażające swym bolem i skoncentrowanym, niezgłębionym smutkiem.
— Matka moja — podjął znów mężczy-
Strona:Gabriela Zapolska - Które z nich dwojga.djvu/11
Ta strona została uwierzytelniona.
GABRJELA ZAPOLSKA-JANOWSKA.
Które z nich dwojga?
Zagadka psychologiczna.
(Dokończenie).