Strona:Gabriela Zapolska - Mężczyzna.djvu/112

Ta strona została skorygowana.
ELKA.

Proszę, niechaj pani siada! (Podaje krzesło). Przepraszam panią... powalałam ją mąką...

NINA.

Gdzie? (machinalnie ogląda suknię). Nic się nie stało.

ELKA.

Dzięki Bogu!

(chwila milczenia).
NINA.

Przyszłam pani powiedzieć, że ja się zgadzam na rozwód!

ELKA (z wielką radością).

Och! proszę pani! proszę pani! dziękuję... dziękuję!... Ale — może pani tylko tak mówi?

NINA.

Nie... ja tak już postanowiłam. Ja dowiedziałam się o wszystkiem. Widzi pani, ja mam także serce i teraz mi panią żal... Ja wiem, że pani musi być wstyd i potem byłby jeszcze większy dla pani wstyd... Ja się nad tem namyśliłam. Potem pani temu przecież nie winna, bo pani go poznała wtedy, gdy on już ze mną nie żył... Tak sobie umyśliłam...

ELKA.

Pani dobra... a ja myślałam, że pani to się tylko umie stroić, nic więcej.