Ta strona została skorygowana.
już nie będę myśleć ani o strojach, ani nic, tylko będę... stroić już moje dziecko.
(po chwili).
Choć i ja się bardzo przez panią namartwiłam... i jeszcze ciągle martwię.
ELKA (pokornie).
Ja... przepraszam panią!
NINA (po chwili — oglądając się).
Ja już pójdę... Niech... mu... pani powie, że ja zeznam już jak oni zechcą. Niech memu adwokatowi przyślę brulion — to ja się na pamięć nauczę, co trzeba w konsystorzu odpowiadać. I niech się to skończy...
(wstaje).
Życzę pani szczęścia!
ELKA (płacząc).
Niech pani Bóg wynagrodzi za mnie i za moje biedne dziecko.
NINA.
Niech pani będzie szczęśliwa!
(wychodzi szybko dławiąc się łzami).
ELKA.
(odprowadza ja do przedpokoju i wraca — rzuca się na krzesło koło biurka i płacze spazmatycznie).
Boże! Boże!... co za szczęście!... co za szczęście!...