Chciałbym tu mieć swój home, swoje gniazdo... Tu jak lampa ofiarna płonie serce kobiece...
Zrozum Elko... serce kobiece. Ja tego tylko chcę od ciebie — nic więcej! — Tylko to, co serce dać może. Spokój, cisza, kąt domowy. Tam o! tam! u niej ja nie miałem kąta... Wszystko było za nowe, za ładne, wszystko poustawiane modnie — a zimne było wiecznie — zimno moralnie i fizycznie, albo znów nerwy! nerwy! A ja cóż? cóż... jestem mężczyzną, muszę mieć koło siebie w domu atmosferę ciepłą... Ja byłem tam gościem, niczem więcej tylko gościem. Lekceważono mnie i moją pracę i mój umysł i wszystko... Więc co dziwnego, żem poszedł? co?
Ile upłynęło czasu od chwili, kiedyś poznał swą żonę, do chwili waszego ślubu?
Trzy miesiące.
Mówisz mi, że masz spryt, więc musisz mieć i zmysł obserwacyjny — powinieneś ją był obserwować.
Zaślepił mnie... Boticelli.
Twoja tedy wina.