Strona:Gabriela Zapolska - Mężczyzna.djvu/40

Ta strona została skorygowana.
ELKA.

Nie mogę! nie mogę! (chodzi po pokoju) Zresztą... ja dziś coś zrobiłam stanowczego. Kto wie — Kto wie!...

JULKA.

Elko! coś ty zrobiła takiego?

ELKA.

Nic tak dalece głupiego. Tobie się zdaje, że ja jestem bardzo głupia i nic już mądrego nie wymyślę. Ale w obronie naszego szczęścia, to kto wie, na co ja się zdobyć mogę.

JULKA.

Lękam się, ażebyć właśnie broniąc swego szczęścia, nie zburzyła go po prostu.

ELKA.

Otóż nie!... Dziś mi przyszło tak nagle do głowy... Zresztą, — powiem ci wszystko. Dusi mię ta tajemnica. (po chwili) ...Ty wiesz, — ja napisałam do niej...

JULKA (przerażona).

Do jego żony?

ELKA (szybko).

Tak. Napisałam jej wszystko. Napisałam, że się kochamy, że jesteśmy bardzo nieszczęśliwi — że on nigdy do niej i tak nie wróci i że lepiej niech ona zezna już w konsystorzu jak potrzeba. Bardzo ją nie prosiłam, bo mam przecież ambicyę, ale dobrze napisałam. Moje przyjaciółki z agencyi powiedziały, że bardzo dobrze napisane.