Strona:Gabriela Zapolska - Mężczyzna.djvu/51

Ta strona została skorygowana.
ELKA.

Nazwała mnie brzydką, ordynarną. Wyśmiewała się z mego listu. A przecież ja tak płakałam, kiedy go pisałam.

JULKA.

Właśnie dlatego był śmiesznym. To, co dajemy światu przez łzy, wzbudza zwykle śmiech... Zechcesz kogoś rozrzewnić, śmiej się tworząc. Zapamiętaj to sobie.

ELKA.

Jakże ja mogłam śmiać się, kiedy całe życie, się przedemną łamie! Bo co ja teraz pocznę? co?... Mnie dziś jedna z panienek w agencyi powiedziała coś, co mnie bardzo zaniepokoiło. Ona miała także takiego niby narzeczonego. Nie mogli się pobrać, bo on miał dużo długów i strasznie za nim żydzi chodzili. Więc oni czekali i on do niej przychodził — niby jak Karol do nas. Ale że to tak było Bóg wie jak długo, on się znudził i znalazł sobie inną, a ją porzucił. Czy to możliwe Julko?

JULKA (wybiera się powoli).

To bardzo możliwe Elko!

ELKA.

On mnie także może porzucić! Jeszcze sięto także może sprzykrzyć — prawda.

JULKA.

Prawda.