Ta strona została skorygowana.
SCENA VII.
JULKA, ELKA, KAROL.
KAROL (wsuwa głowę z przedpokoju).
Drzwi były otwarte, wiecznie u was drzwi otwarte.
JULKA.
Elko! Karol przyszedł.
(Elka łka gwałtownie).
KAROL (wchodzi do pokoju).
Zimno w redakcyi, kaloryfery nie funkcyonują, nie mogę pisać... (podchodzi do Elki). Co to Elko?
ELKA (z wybuchem płaczu rzuca mu się na szyję).
Karolu!... Ona tu była.
KAROL (zmieszany, odsuwa Elkę od siebie).
Kto?
JULKA (spokojnie).
Twoja żona...
KAROL.
Tu? po co? czego chciała?... Jak śmiała?... Skąd miała jakąś pewność?
ELKA.
To ja byłam winna. Ja napisałam do niej list... O! nie gniewaj się! Ja myślałam, że ją uproszę... Ona tu przyszła i... i... (wybucha płaczem). Taka ładna... tak ślicznie ubrana!... — co ja przy niej! co ja przy niej!