Strona:Gabriela Zapolska - Mężczyzna.djvu/65

Ta strona została skorygowana.
ELKA.
(łazi po pokoju, wreszcie zagląda do kieszeni palta Karola, które leży na krześle).
JULKA.

Elka! co ty robisz?

ELKA.

Już raz tak znalazłam listy jego kolegów, w których go zapraszają na karty.

JULKA.

Proszę cię, nie rób tego. Gdyby Karol to zobaczył — będzie się gniewał z pewnością.

ELKA.

A ty także, jakem weszła, szukałaś coś w jego palcie.

JULKA.

Ja wyjmowałam notatki z posiedzenia Rady miejskiej, potrzebne mi do artykułu.

ELKA.

Co to? Ty znów robisz za niego artykuł?

JULKA.

Tak! — i proszę cię, idź sobie, bo mi przeszkadzasz, a za chwilę chłopak wpadnie po skrypta.

ELKA (rozkładając ręce).

Nie! Wiecie państwo, to już koniec świata, żebyś ty ślęczała nad jego artykułami, a on żeby się wysypiał w najlepsze. (Z nagłą furyą). Ja go obudzę i powiem mu słowa prawdy.