Strona:Gabriela Zapolska - Mężczyzna.djvu/86

Ta strona została skorygowana.
ELKA.

Naturalnie, że dla niego. On był taki nieszczęśliwy, narzekał, że mu źle, że się tuła po świecie, po knajpach... Płakał... Cóż mnie z tego przyszło?... Nieszczęście — nic więcej. Widzisz więc sama, że zrobiłam to dla niego.

JULKA.

Dlaczego więc nie trwasz w tej myśli? dla czego nie starasz się stłumić egoizm, zaprzeć się swego ja zupełnie i dać mu we wszystkiem pierwszeństwo?

ELKA.

Ja robię co mogę... Jestem taką samą, jak przedtem.

JULKA.

To nieprawda. A zresztą i to dla mężczyzny nie wystarcza. On zawsze żąda nowości. Pamiętaj więc, ażebyś była ty tą nowością, a nie kto inny.

ELKA.

On mówił przecież, że innej mnie nie pragnie.

JULKA.

Kiedy to mówił? W zimie — a teraz jest lato.

ELKA (zasmucona).

Więc co ja mam robić Julko?

JULKA.

Drobiazgowo radzić ci nie mogę — powiedziałam ci tylko ogólnie. Postaraj się tylko, ażeby w tym domu, o który mu tak chodziło, oprócz