Strona:Gabriela Zapolska - Mężczyzna.djvu/88

Ta strona została skorygowana.

ona choć była bardzo wystrojona, ale źle wyglądała... Taka blada jak wosk. Może nawet bledsza odemnie. Ja myślałam, że ona mi co powie, ale ona nic nie powiedziała, tylko stanęła i patrzyła za mną. Widziałam, — bo i ja się za nią obejrzałam...

(dochodzi do biurka i staje już ubrana w kapeluszu).

Julko!... może się też Bóg zmiłuje i sumienie się w niej ruszy — co?

JULKA.

Niewiem Elko! Jeżeli ona kocha naprawdę Karola, to ustąpi.

ELKA.

Co też ty mówisz? Jeżeli kocha naprawdę, to właśnie go zechce odzyskać.

JULKA.

Nie Elko... prawdziwa miłość nie jest egoistyczna. Te kobiety, które naprawdę kochają, nie chcą być kulami u nóg tych, których kochają.

ELKA.

Ach już mi wszystko jedno — jak i co, byleby się stało... Ja już się i modlić nie umiem i nie śmiem.

JULKA.

Och! modlić się powinnaś zawsze.

ELKA (smutno).

Boję się!