Strona:Gabriela Zapolska - Mężczyzna.djvu/89

Ta strona została skorygowana.
JULKA (zimno).

Czego? Bóg to miłosierdzie!

ELKA (nieśmiało).

To ja wstąpię do kościoła.

JULKA.

Wstąp, Elko!

JULKA (ze łzami).

Pocałuj mnie Julko! mnie teraz już nikt serdecznie nie całuje.

(Julka całuje ją obojętnie, Elka tłumiąc łzy wychodzi do przedpokoju).



SCENA VII.
JULKA potem KAROL.
(Julka siedzi przez długą chwilę zamyślona i smutna — potem spuszcza roletę, bo ją razi słońce i przegląda zeszyty. Wchodzi Karol).
KAROL.

Jesteś jeszcze w domu... To dobrze?

JULKA.

Czy co zapomniałeś?

KAROL.

Nie — ale mam coś dla ciebie. — W naszej administracyi zawakowało miejsce. Wcale nie zła posada. — Jest mnóstwo kandydatek. Słyszałem