Strona:Gabriela Zapolska - Mężczyzna.djvu/98

Ta strona została skorygowana.

Puść mnie, muszę pójść ubrać się... idę na lekcyę...

(wychodzi na lewo).
(Karol zostaje sam, stoi oparty o szybę przez chwilę — potem zaczyna gwizdać, urywa, chodzi po pokoju — pali papierosa, wreszcie siada w fotelu i patrzy na drzwi, któremi wyszła Julka).



SCENA VIII.
KAROL, ELKA.
(Elka wchodzi drzwiami z prawej, ma w ręku koszyk z wiktuałami, pęk róż. Zobaczywszy Karola staje ucieszona, kładzie róże na biurku i biegnie ku niemu. Zarzuca mu ręce z tyłu na szyję i nadstawia policzek).
KAROL (zdenerwowany).

Oszalałaś!

ELKA.

Pocałuj!

KAROL.

Puść!

ELKA.

Puszczę, jak pocałujesz!

(Karol ją całuje).
ELKA (pieszczotliwie).

Po co przyszedł? może na śniadanie? Ona jeszcze nie miała czasu nic zrobić, ale ona się pospieszy.