Strona:Gabriela Zapolska - Moralne zbrodnie.djvu/2

Ta strona została uwierzytelniona.

gów spadła na jego pochyloną głowę. Nienawiść, zazdrość, zawiść dzika, nieokiełzana urządziła sobie formalnie zapusty. Odmówiono mu wszystkiego.
Zapytany przezemnie, czy „pisze co nowego“ — uśmiechnął się boleśnie: „Muszę odpocząć... zanadto mnie poszarpali“...
Widziałam po premierze „Złotego runa“ Przybyszewskiego. Był zgorączkowany i drżący. Pierwsze jego słowa były:
— Czytała pani?... Czytała pani?...
Bo, niestety! oni jeszcze czytają to, co taki jad, taka zawiść, taka jakaś chęć wypchania ze siebie całego nagromadzonego jadu napisze. Oni czytają, ci biedni, ci występni, którzy w gorączce i często walcząc z niedostatkiem, tworzą — pełni nadziei, zapału i wiary — czytają ten pręgierz drukowany, który nazajutrz, po premierze, z pod prasy wypływa, czytają, poją się tem, cieszą, chłoną je — bledną... pot im czoło rosi — a oni niepoprawni znów czytają po raz wtóry, trzeci — aż wreszcie mgła im oczy zasłania, mróz przejmuje ich biedne twórcze dusze — i tak zastygają z raną w sercu, wyczerpani, zawstydzeni, czują, jakby piętno zbrodni i powstają niezdolni do pracy... czasem na czas jakiś, czasem...

· · · · · · · · · · ·

Jest w Krakowie mogiła — samobójcza mogiła. Był nad nią pogrzeb tragicznie piękny i rzewny w swej grozie. Mówiono Anioł Pański nad trumną, w której leżał trup z przestrzeloną skronią.
To była także twórcza dusza, która miała tę manię, że twórczości swej nie marnowała na obrzucanie jadem drugich dusz twórczych, lecz dawała ze siebie, co mogła najlepszego, na co ją stać było. W zamian — wydrwiono ją, wyszydzono, obrzucono mianem niedołęgi, kazano iść spać, kazano milczeć. Nie zabierał przecież wiele miejsca. Od czasu do czasu zjawiał się coraz pokorniej i nieśmielej u progu sceny, pisząc, jak umiał. Publiczność chętnie go słuchała, bo wiązała ją z Bałuckim nić sympatyczna. Ale istnieje przecież miarodajna „krytyka“.
Od czegóż ci bezpłodni kastraci literaccy? Żaden z nich nie jest w stanie napisać jednej sceny „Grubych ryb“. Ale za to po spektaklu jakież „roz-