Strona:Gabriela Zapolska - Moralne zbrodnie.djvu/3

Ta strona została przepisana.

bijanie się“ z minami znawców. „To idyotyczne! Ja mu pokażę“.
I po tyle i tyle za wiersz druku — z zimną krwią dokonywa taki pan, który nie zna ani wymogów sceny, ani postępu techniki, ani nie jest w stanie odczuć głębi założenia, z którego sztuka wypływa lub rozróżnić błędów wykonania od pracy autora — taki pan, który po za rogatki swego miasta nie wychylił upartej głowy — niweczy mozolny trud wyższej duszy, przedrwiwa i kaleczy myśli, insynuuje często najnikczemniejsze przypuszczenia, ściąga w błoto poezyę i czar najszlachetniejszej idei — idzie spać z radością bezsilnego stworzenia, które upstrzyło piękny obraz całą masą drobnych, ciemnych punkcików.
A na drugi dzień — nieszczęsny autor chwyta drżącemi rękami zadrukowany świstek bibuły i chłonie w siebie owe czarne punkciki trując się powoli, trując się tak, jak wrażliwe, artystyczne natury truć się umieją. Rezultat? — Zabijanie rwących się do pracy i twórczości dusz — zabijanie moralne wytrącające pióra z rąk — a czasem, o zgroza pomyśleć... czasem, wciskające do ręki samobójczą broń.
Jakaż odpowiedzialność za zbrodnię tak wielką, jakaż kara za zbrodnię moralną, spełnioną z całem okrucieństwem, ze złośliwością małp czatujących na drzewach na pojawienie się śmiałka....
Oto nadchodzi cały zgorączkowany, kroczący jak Ruy Blas vivant dans son reve etoilé... Małpa uszczęśliwiona rwie pocisk, ot... orzech kokosowy brzydki i wołochaty jak ona. W łeb, poetę!.. w łeb twórcę!... w łeb kobietę, która myśleć pragnie i pracować!.. w sam łeb... w samo czoło... w samo centrum duszy, w myśl zbudzoną i jaśniejącą. Zgasić myśl... byłoby za widno w kraju. Po co? na co?
Tak dobrze, gdy dokoła szaro i pusto. Niech nic swojego nie budzi się, nie porusza, nie dąży do tego, aby wzbogacić nasz dorobek intelektualny. Małpom w lesie, ciemnym lesie, tak miło.
Im więcej sińców otrzyma zuchwalec o promiennem czole tem, większa radość.
Co za szczęście dla takiego krytyka, gdy może zanotować o świeżo pojawiającem się dziele sztuki oryginalnej, swojskiej — „upadło!“ — Jakże promie-