Strona:Gabriela Zapolska - Na pierwszy bal.djvu/4

Ta strona została przepisana.

Nagle — słyszę, jak ciocia szepce do Mamci: „...znów może z nim tylko będzie tańczyć, uważaj! taki student to kompromituje... odstręcza ludzi poważnych....“ A Mamcia na to do Cioci, także szeptem: „nie bój się... postarałam się o to — nie zaprosili go!...“ Patrzyłam wtedy w lustro i zobaczyłam się nagle strasznie bladą. Zamknęłam oczy i tak już zostałam przez chwilę. Czułam, jak przez sen, że Mamcia i Ciocia wpinają mi kwiaty w stanik, układają włosy i coś mówią... Potem — wyszły. Ja stoję tak ciągle na miejscu i łzy mnie dławią, bo co mi po tym balu, skoro... jego tam nie będzie!.. jego tam nie będzie!....

Zapolska.