Ta strona została skorygowana.
OJCIEC RICHARD
STUDJUM Z NATURY.
4) PRZEZ
GABRJELĘ ZAPOLSKĄ.
(Ciąg dalszy)
Rok cały, okrągły — pracował tak ojciec Richard bezustannie w słońcu, w powietrzu, wśród gór, lasów i łanów ziół lub kukurydzy. Widziano go poganiającego woły zaprzężone w pługu, lub zgiętego w pół nad polem pokrytem liśćmi buraków. Czasem w fałdach swej bluzy przynosił ostry zapach gruyera lub odurzającą woni dystylowanej gencjany. Umiał wyciągnąć korzyść niemal z każdej żyły góry i czuł się szczęśliwym, gdy po winobraniu, położywszy się na wznak pod cieniem lipy, oddychał całą piersią, klnąc ze zbytku szczęścia:
— Nom de nom!... ah!... nom de Dieu!...
I z uśmiechem politowania śledził wtedy przebiegające pociągi.
Dokąd pędzą ci ludzie? poco? dlaczego? Cóż za chęć zmiany lepszego na gor-