Strona:Gabriela Zapolska - Ojciec Richard.djvu/34

Ta strona została skorygowana.

Lecz August wyciągnął rękę giestem pojednawczym.
— Daj mu spokój! — wyrzekł poważnie — czyż nie widzisz, że go napadło!...
Richard porwał się od rogu stołu.
Sacré cochon! — zawołał bełkocąc prawie z gniewu — tais toi!... ou je te va ficher à la porte!...
August wzruszył ramionami.
— Mateczko! — zwrócił się do matki — zagramy w karty?
Już Henryś porwał się z miejsca, aby podać karty i żetony, gdy drzwi otworzyły się nagle.
Razem z ciepłym prądem, do izby weszło dwoje ludzi.
Był to najstarszy syn Michał, wraz z żoną malarką, której martwa natura dostała się w przeszłym roku do Salonu. Mama Richard podniosła się cała zarumieniona z radości.
Każda wizyta synowej była dla niej uroczystem świętem.
Pani Michałowa z uśmiechem witała matkę Henrysia i uścisnęła Józefinę.
Miała minę księżniczki, przybyłej w odwiedziny do swych poddanych.
Smukła, wiotka, o cienkim delikatnym profilu, przypominała bladością barw por-